piątek, 25 czerwca 2010

"Suma naszych dni" / "Koniec (na razie)...bo moje życie to powieść"

"Suma naszych dni"
Isabel Allende
stron: 400
wydawnictwo: MUZA SA
tłumaczenie: Marta Jordan

Myślałam, że moje życie jest ciekawe. Nie raz i nie dwa mówiłam, że kiedyś usiądę sobie na balkonie i zacznę spisywać wydarzenia, a potem moja książka będzie bestsellerem - oczywiście pół żartem, pół serio. Po przeczytaniu TEJ książki doszłam do wniosku, że moje życie jest nudne ;), a już na pewno nie nadaje się na kanwę książki, albo może inaczej - nadaję się, ale nie będzie to pozycja tak wielowątkowa, tak różnorodna i tak wspaniała jak ta :).

Isabel Allende to chilijska pisarka, jedna z najpoczytniejszych z kręgu literatury iberoamerykańskiej. Sama przyznała, że mając tak liczną rodzinę nie musi nic wymyślać tylko notować. Tak powstała książka - Suma naszych dni - "streszczenie" 13 lat życia "plemienia Allende", osiadłego w Kalifornii. Wspomnienia dla zmarłej córki - Pauli, która towarzyszy matce każdego dnia. Isabel wierzy, że duch Pauli jest w jej domu i czuwa w pewien sposób nad pozostałymi członkami rodziny.

Wymienić wszystkie tematy, które porusza pisarka to rzecz niemożliwa. Aż dziwne, że książka ma tylko 400 stron, ale z każdej strony biją emocje. Każda strona niesie przesłanie. Od tematów kontrowersyjnych - rozwód w rodzinie Allende, na rzecz miłości lesbijskiej, po tematy życia codziennego, po relacje teściowa - synowa, matka - syn, babcia - wnuki, mąż - żona. Z tej książki bije rodzinna więź i miłość. Kłócą się, gdy przychodzą trudne chwile są RAZEM. Razem rodzinnie i razem z przyjaciółmi. Serce Isabel to serce bez dna, zawsze znajdzie się miejsce dla kolejnej ważnej osoby, dla kolejnego członka plemienia, żeby cieszyć się razem i płakać razem.

Promocje książek, kolejne sukcesy, ale i porażki, choroby i widmo porfirii, na którą umarła Paula, a którą mogą odziedziczyć wnuki. W tej rodzinie każdy jest indywidualnością. Każdy! Zaczynając od dzieci, kończąc na Isabel i jej mężu - Williem, którego ona poprosiła o rękę, bo wiedziała, że w wieku 45 lat odnalazła w końcu tą jedną i jedyną miłość :) Co syn skwitował: " Mamo, w Twoim wieku?!"

Bezpłodność Lori i walka o zajście w ciążę, portret kobiety, która tak bardzo chce mieć dzieci - poświęca swoje zdrowie, aby zauważyć, że MA już dzieci, które kocha i co najważniejsze - one kochają ją. A później... przeczytajcie sami!

To taka powieść bez żadnego zakłamania - najczystsza prawda. Nie ma tematu, który byłby pominięty. Wyobrażam sobie siebie za kilkadziesiąt lat... Czytam swoje wspomnienia... I żyje nimi od nowa, pamiętam, wspominam, kocham i płaczę. Bo życia nie da się przewidzieć, chociaż jest powieścią w tym przypadku, to powieścią z każdym smutkiem i z każdą radością, która nas spotkała.
Dlatego to KONIEC, ale tylko NA RAZIE.

Ogólna ocena: 6/6
Chociaż trudno oceniać czyjeś życie.

czwartek, 24 czerwca 2010

Moja Italia odpadła :(

No nie wierzę...
Chociaż wierzę... oglądałam dzisiejszy mecz ze Słowacją to tylko brzydkie słowa w pierwszej połowie cisnęły się na usta...
Ale żeby mi z grupy NIE wyszli?! Żeby ze Słowacją przegrali?!?! A moja kupiona piękna, włoska koszulka ITALIA z napisem TUCHA na plecach!!?!?!
Jestem zdruzgotana:D Bardziej tym jak grali niż, że odpadli ;p
Obiecuję, że kolejny post będzie już o książce:)



poniedziałek, 21 czerwca 2010

Chwalę się :D :)

Powód chwilowej nieobecności = obrona.
Wynik = licencjonowana Tucha :D
Pam, parampampam :)

środa, 16 czerwca 2010

"Serce Kaeleer" / "Och, na ognie piekielne" co za książka!

"Serce Kaeleer"
Anne Bishop
stron: 398
wydawnictwo: Initium
tłumaczenie: Monika Wyrwas-Wiśniewska

Jak podchodziłam do książki?! Oczywiście - sceptycznie. Bo raz - opowiadania, bo dwa - miała to być trylogia, bo trzy - co będzie dalej?A jak skończyłam?! - Na ognie piekielne! Kocham tę książkę. Od razu się przyznaję, drugie opowiadanie czytałam dwa razy, a najchętniej to nauczyłabym się go na pamięć :).

"Prządka marzeń"

Krótkie opowiadanie z serii dawno, dawno temu jak to powstały Kamienie. Autorka w bardzo emocjonujący sposób oddaje to co powinno dziać się w naszych umysłach podczas czytania:
" Czas Światła...dzień. Czas ciemności...noc. Górny Świat...niebo. Nierówno...drzewo. Twarde...łuska."

"Książę Ebonrih"
Wiem, że nie jestem jedyną osobą, która ukochała sobie właśnie to opowiadanie. Jest... i tu aż brak określeń. Bishop przeszła samą siebie. Czytałam z wypiekami na twarzy, a nie raz i nie dwa uśmiechałam się pod nosem. Nalot na Lucivar'a, który to "biedny" musi się opanować przez zabiciem gospodyni i pałacowych pokojówek. ("Kobiety mogą przyprawić człowieka o ból głowy.")
A potem ten mezalians... zakochany Lucivar w gospodyni Marian. Rozpływam się, a oczy robią mi się maślane. Niech ciemność ma litość nad nami :)

"Zuulaman"
- opowieść z przeszłości Seatana
Tu jest tak jak było w pierwszym tomie. Brutalnie, ale i przejmująco. Dosadnie, Bishop wyzwala w nas najbardziej skryte uczucia... Starcie Seatana z Kapłanką - furia to za mało powiedziane. Opowiadanie napisane z pasją, dosłownie!

"Serce Kaeleer"- już po wydarzeniach opisanych w "Królowej Ciemności"
Dalsze losy Jeanelle - najsilniejszej czarownicy na świecie i Deamona. Jak Jeanelle radzi sobie po przejściach z trzeciego tomu? Gdy poświęciła tak wiele...tak dużo?! Relacje damsko - męskie w świecie Bishop w dodatku na najwyższym poziomie.
Przeczytanie tej książki to nie tylko rozrywka, ale i obowiązek dla fanów tej autorki. A na samym końcu jeszcze te magnetyzujące okładki dalszych części...


Ogólna ocena: 6/6

wtorek, 15 czerwca 2010

Wielkie podziękowania, dobro powraca :)

Muszę tu to napisać :)
Jak już część z Was wie, moja mam pracuje w Szpitalu Dziecięcym :)
Niedługo jeden z podopiecznych, stały bywalec SPA pt. "Wojewódzki szpital dziecięcy" kończy 18 lat :) Z tej okazji Rodzice i sam Jubilat zaprosili moją mamę i nie tylko na urodziny. Łukasz bardzo lubi fantastykę, sam napisał książkę, która została wydana przy pomocy Fundacji Dziecięca Fantazja, tu można zobaczyć relację z Jego wieczoru autorskiego:

http://www.domsueryder.org.pl/28-04-2010-%E2%80%9Emarzenia-o-zielonym-wzgorzu%E2%80%9D/

Zwróciłam się z prośbą do Wydawnictwa Initium czy nie chciałoby w ramach 18-stkowego prezentu wysłać książek do Łukasza i dziś dostałam odpowiedź, że nie ma najmniejszego problemu!!! :):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):)Jeszcze raz: BARDZO DZIĘKUJĘ, nie tylko w swoim imieniu :)


poniedziałek, 14 czerwca 2010

"Nocna zamieć" / "Wszyscy czujemy się lepiej, dostając odpowiedzi na zadane pytania."

"Nocna zamieć"
Johan Theorin
stron: 458
wydawnictwo: Czarne
tłumaczenie: Bogumiła Ratajczak

Fascynująca książka.
Albo nie...
Oszałamiająca lektura.
Hmm...
Fascynująco - oszałamiająca i wciągająca lektura!

Jestem pod wrażeniem. To nie jest zwykły kryminał czy zwykły thriller, to niezwykłe połączenie tych dwóch gatunków z intrygującą historią, bohaterami z najwyższej półki, fabułą doskonałą i historią Olandii (wyspa należąca do Szwecji).

Zaczyna się niepozornie - od przeprowadzki Joakima i Katrine z dziećmi na północną Olandię. Jednak wyspa kryje swoje tajemnice, a szczęśliwą rodzinę okrywa cień tragedii... Od tego momentu czytałam z wypiekami na twarzy. Intryga skonstruowana w imponujący sposób, jedna historia skrywa za sobą kolejną, a każda następna jest jeszcze mniej przewidywalna. Chociaż "udawałam Sherlocka" z całym sił, to zarówno bitwę jak i wojnę wygrał Theorin. Potrafi opisywać w tak sugestywny sposób, że czytając w nocy z wrażenia zamknęłam okno (bo nigdy nic nie wiadomo:).

To nie jest tylko stadium zbrodni, ale stadium człowieka, a raczej różnych ludzi. Zaczynając od stadium miłości kończąc na stadium żałoby. Dokładając do tego uczucia, z którymi prędzej czy później zmierzy się każdy z nas - bezbronność, złość, strach, strata...

Jednak wszyscy czujemy się lepiej, gdy dostaniemy odpowiedź na nasze pytania, aby dostać odpowiedź musicie przeczytać tę książkę. MUSICIE.

Ogólna ocena: 6/6

piątek, 11 czerwca 2010

"Druga szansa" / "Poznawałam swoje uczucia, by wreszcie się im poddać. Upiłam się szczęściem."

"Druga szansa"
Joanna Rakowicz
stron: 311
wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza Branta
Wydawnictwo Tangram

Tak! Tak! Tak!
Czujecie ten optymizm i entuzjazm :)?!
Od kilku dni chodzę jak nakręcona, to chyba z powodu nawału egzaminów i przygotowań do obrony. Zaczęłam czytać tę książkę, przed chwilą skończyłam, a mój poziom endorfin to chyba sięgnął zenitu :) Pam, pam, pam :)

Wspaniała, przyjemna, z humorem, lekka jak piórko, powabna jak chmurka :D Główną bohaterkę - Julię - ubóstwiam nad życie. W ogóle, w pewnych momentach miałam wrażenie, że czytam o sobie. Julia - kobieta tajfun, tsunami, torpeda, twarda babka, pewna siebie, wredna (ale tak pozytywnie), wykonująca niby męski zawód, z dwójką dzieci na karku, po rozwodzie z mężem, z kochaną mamą przy boku, z ferajną extra ludzi w pracy, a do tego dochodzi jeszcze jeden element układanki - książę na białym rumaku - Artur :).

Ta książka jest po prostu życiowa, zresztą kanwą był blog Autorki, który wymknął się spod kontroli :). Tak jak w życiu - pełna wzlotów i upadków, pełna humoru z domieszką smutku, pełna życiowych wyborów. Ale nie mdła, tylko wyrazista, szalona, pełna uczuć. Niektóre sytuacje opisane w tak cudowny sposób, że nie było innej opcji jak tylko głośno się roześmiać! I ja lubię twarde babki, a nie jakieś mimozy, które same nie wiedzą czego chcą, a jedyne co umieją dobrze robić to marudzić :D.

" Nie potrafię gotować. Nawet wodę przypalam. I nie mam wyrzutów sumienia z tego powodu. Argument o rzekomym moim upośledzeniu z powodu braku tego typu umiejętności mam centralnie. Kiedy umrę i się spotkam oko w oko z Bogiem, to nie sądzę, że zapyta, ile obiadów przypaliłam, ale na pewno zainteresuje Go, czy byłam szczęśliwa." (jakbym siebie słyszała).

Optymistycznie - optymistyczna :) Siedzę, piszę i podskakuje :) Żyć mi się chce, to znaczy zawsze mi się chce, ale teraz to chce mi się wyjątkowo :) I mam centralnie, że mam jutro egzamin, przecież go zdam, innej opcji nie ma! :D

"Artek stwierdził, że mam w sobie dar zjednywania ludzi. Ciągną do mnie jak muchy do miodu. Może to i prawda. Kocham ludzi. Nikogo nie oceniam. Biorę ich takimi, jacy są i nie chcę ich zmieniać."

Dlatego, weźcie do rąk tę książkę, taką jaka jest i upijcie się szczęściem :)

Ogólna ocena: za taką dawkę humoru, za wspaniałe kłótnie Julii, za wspaniały jej niewyparzony język, za jej wspaniałe dzieci -> 6/6 z uśmiechem :D


Informacje o Autorce: http://www.joannarakowicz.pl/index.html

I tworzy się dalsza część książki (dowiedziałam się z blogu Virginii) :
http://cassiopeae.wordpress.com/

p/s Dzięki Skarletko :)

"Baleronowa ponad wagą" / "Nie samą wagą kobieta żyje"


"Baleronowa ponad wagą"
Anna Ślęzak
stron:183
wydawnictwo: Nowy Świat

Przyjemna historia, która nie opowiada ciągle i ciągle o kilogramach i kaloriach. Obawiałam się, że będzie to coś w stylu:

Dzień 1:
zjadłam marchewkę, popiłam szklanką wody,
kalorii: 80
waga: nadal taka sama ;)

Na szczęście NIE! Zabawna opowiastka Pani Baleronowej, która jest na diecie. Z kilogramami w tle. Czasami miałam wrażenie, że autorka na siłę chce wpleść jakieś humorystyczne anegdotki, ale tylko czasami. Książka w dodatku z rysunkami (przesympatycznymi) samej autorki. Oto próbka:

A najlepsze jest to, że to nie jest pusta książka o diecie, że to nie jest książka, która propaguje odchudzanie i inne tego typu bzdury, tylko książka, która opowiada w sposób lekki, łatwy i przyjemny o życiu, a w tle o walce z kilogramami, by na przy końcu poczęstować nas wisienką na torcie w postaci:

"Wychudłam, wyciszyłam umysł, po prostu wrak nie człowiek. Ja Ci, stary mówię to w kompletnej tajemnicy. Ja się odchudzałam, Stary. To znaczy chudłam elegancko jakiś czas. I szło mi jak po maśle. Osiemdziesięciodwuprocentowym. Nie po jakiś tam miksie. No i któregoś dnia poczułam, że cały czas jestem równie szczęśliwa! Ty to rozumiesz?! Szok, nie? Żałość, Stary. Żałość. Ja nie wiem, ja chyba sobie teraz jakieś jo-jo strzelę. "

:)

Wniosek: KOCHAJMY SIEBIE :)

wtorek, 8 czerwca 2010

"Ostatnia noc w Twisted River" / "Wiedział, że opowieści to rzecz niepojęta - raz puszczone w ruch, nie dadzą się zatrzymać"

"Ostatnia noc w Twisted River"
John Irving
stron: 576
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
tłumaczenie: Magdalena Moltzan - Małkowska

Z Irvingiem zawsze jest tak, że nie domyślamy się nowej historii jaką wymyśli, nie domyślamy się jakie problemy poruszy, ale jednego możemy być pewni - zagra nam na uczuciach i to w tym pozytywnym słowa znaczeniu. Przy tym wywoła lawinę wrażeń, ale w sposób niebagatelny...

Co kocham w Irvingu? U niego realizm miesza się ze szczyptą bajkowości, wyobraźni i potęgi marzeń.

Czego nie lubię? Za mocno skupia się na szczegółach, szczególnie na początku. I tak jest w każdej książce, dlatego tym, którzy zetkną się w Irvingiem pierwszy raz - nie porzucajcie książki z powodu wstępu! Później jest dużo lepiej. Nie wynika to z faktu "naciągania", żeby powieść była dłuższa, a raczej z tego, że Autor to perfekcjonista, czym mnie właśnie czasami irytuje :).

W ogólnym rozrachunku jednak- Irvinga bardzo lubię. Jeszcze w tej pozycji zafundował mi głównego bohatera - Włocha (!) w dodatku pisarza (!) - Daniela Baciagalupo, którego dalsze życie kształtuje jedno niefortunne zdarzenie... Przeczy to aforyzmowi, że po każdym dniu trzeba postawić kropkę, odwrócić kartkę i zacząć od nowa. Chociaż główny bohater zaczyna swoje życia od nowa kilkakrotnie, co jest cudownym dopełnienie powieści i pokazuje jak człowiek może dostosowywać się do różnych życiowych zdarzeń. A w tle przemiany zachodzące w Ameryce drugiej połowy XX wieku.

Pozycje Irvinga to zawsze książki wielowątkowe. Nie skupia się na jednym detalu, ale prowadzi czytelnika przez swój świat. Świat w "Ostatniej nocy w Twisted River" to świat ojca i syna, który w wieku 12 lat popełnia pomyłkę, która przynosi owoce przez całe życie. To świat ich skomplikowanej przyjaźni z Ketchum'em, który nadużywa powiedzenia: "Rany koguta" . Bo Irving to nie tylko poważny świat życia, ale świat przedstawiony z przymrużeniem oka. Z wątkiem kryminalnym w gratisie :).

Te trzy stałe w twórczości Irvinga, czyli realizm, bajkowość, życie to w tej pozycji kwintesencja jego dorobku. Dlatego czas podzielić się tą książką. Niebawem KONKURS, a w nim do wygrania
"Ostatnia noc w Twisted River", a temu kto wygra, gwarantuje - zakocha się z miejsca w Irvingu i w jego powieści, która utwierdzi w przekonaniu, że życie to najbardziej zdumiewająca bajka!

Poza tym, zobaczcie jak mu dobrze z oczu patrzy:




Ogólna ocena: 5/6 (byłoby 6, gdyby nie ten początek :)

czwartek, 3 czerwca 2010

"Gwałt. Opowieść miłosna" / "Szczęście, pech, przypadek"

"Gwałt. Opowieść miłosna"
Joyce Carol Oates
stron:143
wydawnictwo: Bellona
tłumaczenie: Maja Kittel

Wiem, co mnie skłoniło do tego, aby przeczytać tę książkę - tytuł. "Gwałt. Opowieść miłosna" - jedno z drugim się wyklucza, jedno z drugim się kłóci...

To nie był odpowiedni czas na czytanie tej książki. Egzaminy na drugim kierunku w toku, obrona niedługo, potrzebuję lektur optymistycznych, przyjemnych... Nie żałuję jednak, że przeczytałam.
Oates w sposób niezwykle prawdziwy opisuje wszystko. Zbiorowy gwałt na Teenie, świadkiem jest jej 11-letnia córka. Piekło na ziemi... I życie, które toczyło się PRZED, i życie, które toczy się PO. Chyba nie jestem w stanie pisać dużo o tej książce. Niezwykle przejmująca, a z każdej strony bije ogrom uczuć. Karuzela uczuć.

Ta pozycja to świadectwo tego, że człowiek jest w stanie znieść niewyobrażalnie dużo. Jest w stanie się podnieść. W końcu o nas nie świadczy to w jaki sposób upadamy, ale w jaki sposób powstajemy.

Nie oceniam, bo tej pozycji nie da się ocenić.

wtorek, 1 czerwca 2010

"Ja, pani woźna" / "Carpe diem Katarzyno"

"Ja, pani woźna"
Ewa Ostrowska
stron: 480
wydawnictwo: Skrzat

To miała być krótka przerwa od nauki do mega egzaminu... Krótka nie była, bo jak usiadłam z tą książką w ręce tak wstałam, gdy skończyłam, po około 5 godzinach. Winę zwalam na Kota w butach, bo to ona napisała zachęcającą recenzję :).

Po czarnej owcy ("Ponte vecchio"), potrzebowałam pozycji, która będzie napisana fajnym, lekkim, przyjemnym językiem z dużą dawką humoru. Tej książki się nie czyta, tę książkę się chłonie. Polecam na odstresowanie, przerwę, ale dłuższą, formę rozrywki czy po prostu, aby miło spędzić popołudnie.

"Ja, pani woźna" opowiada historię Katarzyny, którą mąż zostawia dla bogatszej, awans przechodzi jej koło nosa, z powodu erotomana - szefa rezygnuje z dobrze płatnej pracy i zostaje z 11 letnim synem, który w dodatku wyidealizował "tatusia", a mamy nienawidzi (czasami, miałam ochotę coś mu zrobić). Pieniądze się kończą, a w sumie skończyły się już dawno, perspektyw na pracę w zawodzie nie ma żadnych, perspektyw na jakąkolwiek pracę nie ma... Dlatego Katarzyna, znająca 3 języki, mgr historii sztuki dla dobra syna przyjmuje pracę woźnej w szkole podstawowej. Do czego jest zdolna matka, aby zaspokoić potrzeby synka? Jaka jest granica jej wytrzymałości? Żeby nikogo nie wprowadzić w błąd, to nie jest książka o marudzeniu, jak mi źle, jak mi ciężko. To książka, która pokazuje jak nieprzewidywalne jest życie, jak spokój domowy może być zburzony w jednej chwili, raz pod wozem raz nad wozem. Ale to książka, której przesłaniem jest, mówiąc słowami Henry Rollins'a :

Kiedy życie podsuwa Ci cytrynę, powiedz: "O, tak, lubię cytryny. Masz więcej?"


Życie płata nam figle, życie nas doświadcza... Katarzyna na swojej drodze spotkała ludzi, którzy w trudnych chwilach jej pomogli, nie tylko jej przyjaciółka okazała się wspaniałą przyjaciółką przez duże "P", ale nowo poznani ludzie, którzy przejęli się jej losem. Humor Katarzyny, nawet w najgorszych chwilach jest bezbłędny, a historie, które ją spotykają prawdziwe i realne, dlatego ta książka oprócz tego, że Cię rozbawi, rozśmieszy to także wzruszy (w moim przypadku bez łez).

Ogólna ocena: a niech będzie 5/6

p/s Wszystkim, którzy czują się w środku Dzieckiem, życzę WSZYSTKIEGO, a tym, którzy się nie czują, to życzę, żeby to dziecko poczuli :) Lizaka? :)