"Ostatnia noc w Twisted River"
John Irving
stron: 576
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
tłumaczenie: Magdalena Moltzan - Małkowska
Z Irvingiem zawsze jest tak, że nie domyślamy się nowej historii jaką wymyśli, nie domyślamy się jakie problemy poruszy, ale jednego możemy być pewni - zagra nam na uczuciach i to w tym pozytywnym słowa znaczeniu. Przy tym wywoła lawinę wrażeń, ale w sposób niebagatelny...
Co kocham w Irvingu? U niego realizm miesza się ze szczyptą bajkowości, wyobraźni i potęgi marzeń.
Czego nie lubię? Za mocno skupia się na szczegółach, szczególnie na początku. I tak jest w każdej książce, dlatego tym, którzy zetkną się w Irvingiem pierwszy raz - nie porzucajcie książki z powodu wstępu! Później jest dużo lepiej. Nie wynika to z faktu "naciągania", żeby powieść była dłuższa, a raczej z tego, że Autor to perfekcjonista, czym mnie właśnie czasami irytuje :).
W ogólnym rozrachunku jednak- Irvinga bardzo lubię. Jeszcze w tej pozycji zafundował mi głównego bohatera - Włocha (!) w dodatku pisarza (!) - Daniela Baciagalupo, którego dalsze życie kształtuje jedno niefortunne zdarzenie... Przeczy to aforyzmowi, że po każdym dniu trzeba postawić kropkę, odwrócić kartkę i zacząć od nowa. Chociaż główny bohater zaczyna swoje życia od nowa kilkakrotnie, co jest cudownym dopełnienie powieści i pokazuje jak człowiek może dostosowywać się do różnych życiowych zdarzeń. A w tle przemiany zachodzące w Ameryce drugiej połowy XX wieku.
Pozycje Irvinga to zawsze książki wielowątkowe. Nie skupia się na jednym detalu, ale prowadzi czytelnika przez swój świat. Świat w "Ostatniej nocy w Twisted River" to świat ojca i syna, który w wieku 12 lat popełnia pomyłkę, która przynosi owoce przez całe życie. To świat ich skomplikowanej przyjaźni z Ketchum'em, który nadużywa powiedzenia: "Rany koguta" . Bo Irving to nie tylko poważny świat życia, ale świat przedstawiony z przymrużeniem oka. Z wątkiem kryminalnym w gratisie :).
Te trzy stałe w twórczości Irvinga, czyli realizm, bajkowość, życie to w tej pozycji kwintesencja jego dorobku. Dlatego czas podzielić się tą książką. Niebawem KONKURS, a w nim do wygrania
"Ostatnia noc w Twisted River", a temu kto wygra, gwarantuje - zakocha się z miejsca w Irvingu i w jego powieści, która utwierdzi w przekonaniu, że życie to najbardziej zdumiewająca bajka!
Poza tym, zobaczcie jak mu dobrze z oczu patrzy:
Ogólna ocena: 5/6 (byłoby 6, gdyby nie ten początek :)
Jeeej, czemu ostatnie tomy 'Pamiętników wampirów' doprowadzały Cię do szału? ;)
OdpowiedzUsuńRacja, może i później jest lepiej, ale mnie początek nie przeszkadzał :)
OdpowiedzUsuńOj, a ja jakoś nigdy nie czytałam żadnej książki Irvinga... A to może być faktycznie interesując lektura :)
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko "Regulamin tłoczni win", ale oczarował mnie tą książką i od tamtej pory na niego poluję. Dobrze, że mi przypomniałaś tego pana, będę uważniej szperać po półkach.
OdpowiedzUsuńOoooo, to czekam z niecierpliwością na konkurs! Bo Irwinga uwielbiam, nawet z tą jego drobiazgowością :))
OdpowiedzUsuńI faktycznie, dobrze mu z oczu patrzy!
Jeszcze nie czytałam nic tego autora i powiem szczerze, że na razie nie mam ochoty tego zmieniać.
OdpowiedzUsuńHihih, wczoraj widziałam to zdjęcie i pomyślałam o tym samym :) Zgadzam się z Tobą: początek jest nieco przydługi i zbyt szczegółowy, ale po setnej stronie zaczyna się dziać coraz lepiej :) Ogólnie już lubię tę książkę, chociaż do konca jeszcze trochę mi brakuje :)
OdpowiedzUsuńFakt... Poczciwina :) Książki jeszcze nie miałam okazji przeczytać, ale jako że nadeszło lato na razie tego nie zmienię. Anhelli szaleje teraz z łatwymi do przełknięcia pozycjami, yiii haaaA! ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko i słonecznie :)
Anhelli, cóż za optymizm od Ciebie bije :)
OdpowiedzUsuńyii haaaA:D :)
Dobrze się czytała "Świat według Garpa", więc chyba pora na "Ostatnią noc ..."
OdpowiedzUsuńSkuszona pochwałami, które się sypią na głowę autora, zamówiłam sobie póki co jego starszą powieść czyli "Hotel New Hampshire". Jak mnie przekona do siebie, to pomyślę i o tej nowince :)
OdpowiedzUsuńDotąd byłam niewzruszona czytając te wszystkie zachwyty, ale teraz chyba się złamię - autor zdecydowanie budzi sympatię :). Chętnie sięgnę w końcu po jego książki, ale jak się uda jeszcze w tym roku, to będzie cud ;). Chcę się najpierw uporać z ogromnym stosem, który leży na moim stole...
OdpowiedzUsuńCzytałam Irvinga wiele książek i naprawdę bardzo go lubię. Ale tej jeszcze nie znam. Muszę przeczytać koniecznie.
OdpowiedzUsuńnie czytałam Irvinga, ale fakt, z oczu dobrze mu patrzy :) Chyba pora spróbować i wpisać go na listę. Przydługawą trochę, ale jeszcze ogonek widzę :)
OdpowiedzUsuńa ja mam taką ochotę na tego Irvinga, już zamówić miałam, ale za drogo wyszło w wyliczeniu z innymi...zatem czekam na konkurs u Ciebie, może się szczęście uśmiechnie:)
OdpowiedzUsuńHeeeej, napisałaś o Irvingu same dobre rzeczy, w dodatku w taki sposób, że mam ochotę sięgnąć po coś jego pióra. Skoro gwarantujesz miłość do pisarza, to ja to kupuję! XD
OdpowiedzUsuńJa na pewno przeczytam:)
OdpowiedzUsuń