
Isabel Allende
stron: 400
wydawnictwo: MUZA SA
tłumaczenie: Marta Jordan
Myślałam, że moje życie jest ciekawe. Nie raz i nie dwa mówiłam, że kiedyś usiądę sobie na balkonie i zacznę spisywać wydarzenia, a potem moja książka będzie bestsellerem - oczywiście pół żartem, pół serio. Po przeczytaniu TEJ książki doszłam do wniosku, że moje życie jest nudne ;), a już na pewno nie nadaje się na kanwę książki, albo może inaczej - nadaję się, ale nie będzie to pozycja tak wielowątkowa, tak różnorodna i tak wspaniała jak ta :).
Isabel Allende to chilijska pisarka, jedna z najpoczytniejszych z kręgu literatury iberoamerykańskiej. Sama przyznała, że mając tak liczną rodzinę nie musi nic wymyślać tylko notować. Tak powstała książka - Suma naszych dni - "streszczenie" 13 lat życia "plemienia Allende", osiadłego w Kalifornii. Wspomnienia dla zmarłej córki - Pauli, która towarzyszy matce każdego dnia. Isabel wierzy, że duch Pauli jest w jej domu i czuwa w pewien sposób nad pozostałymi członkami rodziny.
Wymienić wszystkie tematy, które porusza pisarka to rzecz niemożliwa. Aż dziwne, że książka ma tylko 400 stron, ale z każdej strony biją emocje. Każda strona niesie przesłanie. Od tematów kontrowersyjnych - rozwód w rodzinie Allende, na rzecz miłości lesbijskiej, po tematy życia codziennego, po relacje teściowa - synowa, matka - syn, babcia - wnuki, mąż - żona. Z tej książki bije rodzinna więź i miłość. Kłócą się, gdy przychodzą trudne chwile są RAZEM. Razem rodzinnie i razem z przyjaciółmi. Serce Isabel to serce bez dna, zawsze znajdzie się miejsce dla kolejnej ważnej osoby, dla kolejnego członka plemienia, żeby cieszyć się razem i płakać razem.
Promocje książek, kolejne sukcesy, ale i porażki, choroby i widmo porfirii, na którą umarła Paula, a którą mogą odziedziczyć wnuki. W tej rodzinie każdy jest indywidualnością. Każdy! Zaczynając od dzieci, kończąc na Isabel i jej mężu - Williem, którego ona poprosiła o rękę, bo wiedziała, że w wieku 45 lat odnalazła w końcu tą jedną i jedyną miłość :) Co syn skwitował: " Mamo, w Twoim wieku?!"
Bezpłodność Lori i walka o zajście w ciążę, portret kobiety, która tak bardzo chce mieć dzieci - poświęca swoje zdrowie, aby zauważyć, że MA już dzieci, które kocha i co najważniejsze - one kochają ją. A później... przeczytajcie sami!
To taka powieść bez żadnego zakłamania - najczystsza prawda. Nie ma tematu, który byłby pominięty. Wyobrażam sobie siebie za kilkadziesiąt lat... Czytam swoje wspomnienia... I żyje nimi od nowa, pamiętam, wspominam, kocham i płaczę. Bo życia nie da się przewidzieć, chociaż jest powieścią w tym przypadku, to powieścią z każdym smutkiem i z każdą radością, która nas spotkała.
Dlatego to KONIEC, ale tylko NA RAZIE.
Ogólna ocena: 6/6
Chociaż trudno oceniać czyjeś życie.