piątek, 2 kwietnia 2010

"Metodyk" / "Za nadgorliwość wymierza się taką samą karę jak za słabość..." (S.King)



"Metodyk"
Daniel Radziejewski
stron: 222
wydawnictwo:Novae Res

"Metodyk" to debiut Daniela Radziejewskiego i na wstępie od razu mówię, że debiut moim skromnym zdaniem fenomenalny i już czekam na kolejną książkę tego autora.

Poznajemy młodego absolwenta anglistyki - Maksymiliana, który marzył o zostaniu nauczycielem... Marzenie się spełniło, Maks był jednym z najlepszych studentów, odbierając dyplom wierzył w swój zawód, wierzył w swoje powołanie. Rozpoczął pracę w gimnazjum, za 700zł, mając na utrzymaniu żonę- Izę i córeczkę - Laurę. Maksymilian to człowiek z ogromną pasją, dużymi ambicjami, kochający to co robi, ale niestety ślepo wierzący w metodykę pracy nauczyciela... Wierzący, że książki mają odpowiedź na każdy problem, że każda psychika podlega pewnym schematom, że metodyka to jego powołanie i za wszelką cenę zostanie doktorem. Zderzenie z rzeczywistością było ciężkim doświadczeniem. Kłopoty finansowe, rodzinne i do tego praca, która miała przecież wyglądać zupełnie inaczej... Bezsenne noce, spędzone na wymyślaniu interesujących lekcji, bo jedynka to porażka nie ucznia, a nauczyciela. Aby oderwać się od świata, w którym Maks z trudem się odnajduje, bo jego wyobrażenia legły w gruzach, co raz częściej sięga po alkohol, który rozluźnia, oczyszcza umysł, wspomaga. Książka porusza współczesne problemy młodych nauczycieli, fakt nie często zdarza się taki, dla którego nauczanie to praktycznie całe życie, bo chociaż Maks miał rodzinę, to metodyka pracy była dla niego najważniejsza, uczniowie i ich osiągnięcia dawały mu satysfakcję, zadowolenie. Doskonałym pomysłem autora było stworzenie trzech perspektyw - jedna to perspektywa Maksymiliana, druga to perspektywa gimnazjalistki - Agnieszki, która prowadzi internetowy pamiętnik oraz
trzecia perspektywa - to spojrzenie oczami żony - Izabeli. W książce przeplatają się ich odczucia, doznania,wyznania, skargi, zażalenia...,które z czasem łączą się w idealnie skonstruowaną fabułę.
Język dostosowany do każdego rodzaju bohatera - gdy jest to Maks - to język nauczyciela, metodyka, osoby wykształconej, gdy patrzymy na wszystko oczami Agnieszki- język jest młodzieżowy, ale zaznaczam (!) nie infantylny, nie wymuszony, tylko normalny, żywy i prawdziwy. Zaczęłam czytać książkę przedwczoraj, czytałam do 3 rano, bo wciągnęła jak kryminał, domyślałam się od samego początku tylko jednego wątku, przy końcu byłam już pełna podziwu. To studium dojrzewania zarówno emocjonalnego jak i zawodowego, studium poznawania własnego "ja"...

Książka dla każdego, nie tylko dla nauczyciela, ucznia, aby spojrzeli na siebie z innej perspektywy, ale dla wszystkich, bo porusza problemy nam znane i które mogą dotknąć każdego z nas. Wyobrażenie absolwentów uniwersytetów zawsze jest prawie takie samo: " ja się znajdę w gronie tych, którzy od razu rozpoczną oszałamiającą karierę" i chociaż w marzeniach nie ma nic złego, to jednak należy pamiętać,że wiedza podręcznikowa czasami ma się nijak do rzeczywistości, sztuką jest zastosować wiedzę połączoną ze swoimi poglądami i przenieść ją do realiów, które nas spotykają.

Zainteresowanych, odsyłam również na bloga autora:
http://radziejewski.blog.pl/

Ogólna ocena: 6/6

p/s Zawsze byłam pełna podziwu dla nauczycieli, którzy oprócz daru nauczania mieli także dar człowieczeństwa i potrafili trafić do ucznia, ja przyznaję otwarcie - szlag by mnie trafił :)

Korzystając z okazji chciałam Wam życzyć spokoju i radości w prawdziwie wiosennym nastroju :)
Wesołych Świąt!







15 komentarzy:

  1. Na blogu autora już byłam i zainteresowałam się jego pisanie. Żałuję, że nie mogę znaleźć tej książki w bibliotekach, bo z finansami u mnie krucho ostatnio...

    Również pozdrawiam świątecznie!!

    OdpowiedzUsuń
  2. "Metodyka" nie oddam, ale mogę Ci pożyczyć, jak przeczytasz to po prostu odeślesz, jak jesteś zainteresowana to pisz maila! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem bardzo zainteresowana, mail wysłany :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja mama w trzeciej klasie liceum zdecydowała, że porzuci karierę fizyczną dla bycia nauczycielem. Teraz strasznie na tę pracę narzeka, ale jest do niej stworzona. Dzieci ją uwielbiają, a ona nie dość, że wykazuje się ogromną cierpliwością, to jeszcze robi wszystko za swoje koleżanki - pracoholik jeden ;) Jednak na przykładzie mamy wiem, że ja nauczycielem nigdy, przenigdy, zostać nie chcę ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Zainteresowałaś bardzo, bo autorzy przeważnie mają problem z napisaniem dwóch różnych części, oczami dwóch różnych osób, bez wykorzystania stylu jednego bohatera dla drugiego. Tak więc chętnie sięgnę po tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Brzmi interesująco, też muszę się zapoznać z tą książką :D
    Ja jestem nauczycielką i po 1,5 roku pracy stwierdzam, że to faktycznie bardzo, ale to bardzo wyczerpująca psychicznie praca. Ale walczę ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nyx - ja też nigdy nie chciałam zostać nauczycielem, chociaż dzieci bardzo lubię, ale jak to mówią: małe dzieci - mały kłopot, duże dzieci - duży kłopot :D


    Oooo, Sheila a czego uczysz jeśli można wiedzieć? Sam autor też jest nauczycielem angielskiego.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wesołego Alleluja i dużo ciepła,w sercu i na zewnątrz:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Książka wydaje się dla mnie stworzona - nie dość, że o nauczycielu, to w dodatku angielskiego, zresztą też w gimnazjum.
    Jedyne, co się nie zgadza to płeć. :)
    Dzięki za informacje o tej powieści, nigdy wcześniej o niej nie słyszałam, więc to cenna wskazówka.
    Kochana Tucho, Tobie również życzę radosnych, cudownych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  10. Zdrowych i wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  11. Hmm... Zapewne pięknie napisana, skoro przejęło się nią tak liczne grono czytelników, w tym ty, moja droga Tucho, niemniej tematyka zdecydowanie nie dla mnie. Chyba że nawiedzi mnie - jak zwykle, raz na parę miesięcy - bezsenność. Może się wtedy przyda...

    pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj:) Zaglądałam tu parę razy, ale piszę pierwszy. Zainteresowałaś mnie tą recenzją. Zaraz sprawdzę czy jest u mnie w bibliotece. Choć mój aktualny stosik długi się zrobił...
    To trudny temat, ale ważny. Myślę, że sporo jest młodych, ambitnych ludzi po studiach, których rzeczywistość przygniata. Życie często weryfikuje nasze plany...
    Pozdrawiam świątecznie:)
    Gusiook

    OdpowiedzUsuń
  13. Wysłałam do Ciebie maila.:)
    A o tej książce nic nie pisałam, bo ja jestem nauczycielką. Oczywiście, że ją przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Witam! Oj zrobiłaś mi smaka na polską literaturę! Zapowiada się świetnie. Podziwiam nauczycieli za ich cierpliwość bo zdarza mi się pomagać z chemii i wiem jak ciężko jest skupić uwagę ucznia na temacie. Ale jaka satysfakcja jak ktoś zrozumie a potem dobrze zda egzamin :-))
    Jak minęły Święta?
    Pozdrawiam ciepło :-)
    kot w butach

    OdpowiedzUsuń