Izabela Szolc
stron: 156
wydawnictwo: Amea
Nie przepadam za "krótkimi formami", zawsze na końcu odczuwam niedosyt, że czegoś było za mało, czegoś zabrakło, coś pominięto... Jednak książka Izabeli Szolc zawróciła mi w głowie okładką (swoją drogą ostatnio chyba przeżywam jakąś manię okładkową) i treścią - bo "Naga" to opowiadania, które wysysają uczucia, w każdym zresztą inne. To książka napisana językiem prostym, a zarazem takim, który bezpośrednio trafia w myśli czytelnika, czasami jest wulgarna, czasami pełna sprzeczności, operuje językiem emocji, które przeżywa bohaterka. Nie porusza oklepanych tematów : miłości, małżeństwa, dzieci i spełnienia zawodowego kobiet współczesnych, tylko oddaje KOBIETĘ, odkrywa ją, że prawie pozostaje naga... Bo oprócz kochanki, żony, matki, pojawia się zgwałcona, wdowa, święta,transs... Szolc nie stara się na siłę odpowiedzieć na pytania co targa kobietami, jakie są ich marzenia, do czego dążą, o czym marzą, czego pragną. Jakie rozwiązanie wybierze? W każdym opowiadaniu jest inna kobieta, w każdym opowiadaniu ta inna kobieta pragnie czego innego, bo każdej z nich życie ułożyło się zupełnie inaczej. Tak jak pisałam na początku, "krótkie formy" pozostawiają niedosyt, ale książka Izabeli Szolc pozostawia burzę emocji, porusza, budzi uczucia ze zdwojoną siłą... Naprawdę warto przeczytać! Tylko tak piszę i się zastanawiam... W żadnym opowiadaniu nie ma kobiety szczęśliwej, albo chociaż cieszącej się ze swojego życia... W każdym za to jest kobieta, która idzie do przodu i poszukuje siebie.
Ogólna ocena: 4,5 / 6
Nie czytałam żadnej książki pani Szolc - zawsze kiedy na jakąś natrafiałam miała dość niską średnią ocen na biblionetce i rezygnowałam. Taka podatna na sugestie jestem :)
OdpowiedzUsuńTo jest pierwsza książka Szolc jaką czytałam, a wcześniej przyznaję się bez bicia - nawet nic nie wpadło mi w ręce :)
OdpowiedzUsuńJestem beznadziejna. Dopiero dziś znalazłam Twój komentarz u siebie. Teraz już będę u Ciebie gościem. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńOkładka faktycznie interesująca, a recenzja zachęcająca do przeczytania.
OdpowiedzUsuńA propo manii okładkowej to polecam zajrzeć do książki "Dziennik nimfomanki".
Jednak dopiszę książkę pani Szolc do "czekających na przeczytanie". Pozdrawiam serdecznie :)
Całe życie to tęsknota za szczęściem.
OdpowiedzUsuńLubię oryginalne okładki. Pozdrawiam:)
Mi też Szolc nie obiła się o uszy... Chyba sięgnę, bo ostatnio rozsmakowałam się w krótkich formach. Po opowiadaniach Kresa mam ochotę na coś króciutkiego.
OdpowiedzUsuńsuper, przeczytalam jednym tchem z trudem odrywajac sie od lektury. Nie zdarzylo mi sie to juz dawno , przypomnialy mi sie emocje i mlode lata. Z prosba o wiecej, Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń58-latka
Widziałam tę pozycję na księgarnianej półce i odniosłam wrażenie, że okładka troszkę poraziła mnie w oczy.
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że Pani Szolc stworzyła opowiadania, bo po powieść od razu bym sięgnęła, a tak to będę się broniła.
Przynajmniej na początku ;)
Pozdrawiam
Widzę, że u Ciebie podobne odczucia jak u mnie ;) Formy krótkie też potrafią być przyjemne dla czytelnika, pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuń