"Kanalia"
Paweł Pollak
stron: 256
wydawnictwo: Jacek Santorski & Co
Już od pierwszego zdania napiszę, że książka jest rewelacyjna!
Zachęcona recenzją Matyldy książki Pawła Pollaka - "Niepełni" sięgnęłam po tego autora, na "Niepełnych" kolejka w bibliotece długa więc skusiłam się na "Kanalię", chociaż już długo widnieje w "teraz w moich rękach" to praktycznie jak usiadłam tak musiałam przeczytać do końca i pisanie licencjatu przez 1,5 dnia wyniosło 2 zdania:D
Opisywanie fabuły mija się z celem, dlatego tylko wspomnę o fali zbrodni, zamordowanych trzech osobach, których z pozoru nic nie łączy. Książka osadzona w polskich realiach, wydana w 2006 roku, zaskoczyło mnie nie tylko świetne poczucie humoru autora, ale także talent do skonstruowania wybitnej intrygi, historii, a w dodatku znajomość pracy polskiej policji i polskiego wymiaru sprawiedliwości, bo autor jest tłumaczem książek z języka szwedzkiego, a "Kanalia" to Jego debiut.
Książka trzyma w napięciu do samego końca. Uwielbiam takie zabiegi, kiedy autor wplątuje Cię w pewien schemat, Ty już myślisz, że wiesz wszystko, po czym sprawnie odwraca wszystko o 180 stopni. Ubóstwiam więc, a Paweł Pollak robi to w sposób znakomity. Przy samej końcówce, byłam przekonana ,że wiem prawie wszystko, czytam kolejną stronę a tu się okazuje, że nie wiem prawie nic :)
Tak jak zarzucam wielu autorom, że starają się na siłę wpleść albo język młodzieżowy, albo język, którym posługuje się dana grupa, tak tu nie mam nic do zarzucenia. Pollak sprawnie posługuje się barwnym językiem i tak samo barwne są jego postacie. Oprócz ciekawego studium zbrodni, modus operandi, pracy wymiaru sprawiedliwości, poruszanych jest wiele tematów, które dadzą do myślenia... Obsesyjna miłość, wiara, pedofilia, i do czego zdolny jest człowiek, bo chociaż książka to fikcja to przecież polskie więzienia pękają w szwach.
Kanalia jest jak partia szachów, których zresztą lekcje daje nam w niej sam autor. Zaczyna się ostro, mamy wrażenie, że elementy zaczynają do siebie pasować, po czym nie jesteśmy w stanie przewidzieć kolejnych ruchów... Szach mat drodzy państwo!
Ogólna ocena: 5,5/6
p/s Zainteresowana osobą Pawła Pollaka trafiłam na Jego blog (kliknij), przeczytałam i ... stwierdzam, że tłumacze naprawdę bardzo często, jak nie prawie zawsze są pomijani... A to przecież dzięki nim możemy czytać książki w języku polskim! Sama nie raz narzekałam na tłumaczenie, a prawda jest taka, że na pewno nie przetłumaczyłabym książki lepiej...Dlatego postanawiam od teraz wypisywać również tłumaczy książek :)
Bardzo zachęcające :-)
OdpowiedzUsuńCieszę się że byłam "natchnieniem". ;) "Kanalię" dostałam właśnie od autora i też już niedługo chętnie po nią sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o tej książce, będę musiała przyjrzeć jej się bliżej. Praca tłumaczy jest bardzo ciężka i odpowiedzialna. Mój narzeczony nim jest, dlatego wiem, jak długo zajmuje mu tłumaczenie nawet krótkich artykułów i ile serca w to wkłada. Nie martw się , moja praca licencjacka też kuleje:P
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHmmm... chyba się skuszę... tylko kiedy ja to wszystko przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńWspółczesna polska proza kryje jak widzę jeszcze mnóstwo niespodzianek przede mną :) Autora dopisuję do listy lektur.
OdpowiedzUsuńdopisuję do listy "planuję przeczytać"
OdpowiedzUsuńNie powtórzę za Seremity, ale...
Zawsze byłam fanką polskiej literatury współczesnej i wierzę, że w niej tkwi ogromny potencjał :)
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja książki Pana Pollaka potwierdza tylko mą tezę.
Niestety nie miałam okazji czytać jeszcze nic tego autora i wiem już, że muszę nadrobić!
I nie będę powtarzać za Joanną i Seremity ... wszyscy wiedzą o co chodzi ;)
Dziękuję Tucho, za tę polecankę.
Pozdrawiam!
Cała przyjemność po mojej stronie :)
OdpowiedzUsuńSkutecznie zachęcasz:)Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńOjojojoj! Tym razem się nie skuszę. Wczoraj musiałam przerwać dobrze zapowiadającą się lekturę właśnie przez nadmiar wylanej krwi...
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie przepadam za książkami, w których morduje się ludzi etc. Zaczynam się nawet zastanawiać, czy takie książki można jeszcze nazywać literaturą piękną? W końcu, sztuka ma nas uwznioślać, czyż nie? A nie pokazywać nam ciemną stronę człowieczeństwa, ukazywać mord z wszystkimi szczegółami etc. Piękno jest Dobrem a Dobro jest Pięknem. Dlatego niestety - wbrew temu, że dobrze się czyta - 3/4 książek na rynku sztuką nie jest!
Pardon za dosadność języka, za być może zbyt krytyczne zdanie. Przepraszam od czasu, kiedy pewna osoba oblała mnie pomyjami za to, że skrytykowałam literaturę popularną a ona, fałszywie zrozumiała, że to przytyk do niej. To nie tak. Dlatego z góry zaznaczam.
Pozdrawiam cieplutko :)
Po to są komentarze, żeby wyrażać własne zdanie :), ale w tej książce nie ma wielkiego rozlewu krwi, czy opisanej zbrodni z masakrycznymi szczegółami, owszem jest opis, bo w końcu mają miejsca 3 morderstwa, jednak nie na tym skupia się książka, a na polskich realiach z dozą humoru, intrydze i przemyśleniach bym powiedziała :) w sumie napisała :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam równie ciepło!
Tak zachwalasz tę książkę i takim optymizmem bije od tej recenzji, że muszę ją przeczytać, mimo, że to nie jest mój ulubiony gatunek. Poszukam w bibliotece ;)
OdpowiedzUsuńHm... To w takim razie moja opinia ni przypiął, przyłatał. Więc kto wie? Kto wie?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :P
Pod wpływem Twojej ciekawej opinii zajrzałam na blog autora.
OdpowiedzUsuńJak widzę, Jemu też spodobała się Twoja recenzja :)
Niestety, we mnie ten blog wywołał mieszane uczucia. Dziwi mnie brak możliwości komentowania i spora doza rozżalenia widoczna w wielu wypowiedziach.
Nie zgadzam się z poglądem autora, że aby krytykować przekład, należy znać język oryginału. Są tłumaczenia, w których od pierwszego zdania widać, że jego autor ma poważne problemy z... językiem polskim.
Dzięki tłumaczom możemy czytać książki, to prawda, ale to nie jest szlachetna, bezinteresowna misja, a ich zawód, za który otrzymują wynagrodzenie. Oczekiwanie profesjonalizmu i solidnie wykonanej pracy nie jest chyba nietaktem.
W swoich recenzjach szerzej wypowiadam się o tłumaczeniach, gdy mnie zachwycą lub zdenerwują. Nie widzę potrzeby rozpisywania się o przekładach przeciętnych. Jeśli ktoś tłumacząc poszedł po najmniejszej linii oporu, nie widzę powodu, by go wyróżniać.
Przejrzałam bibliografię tłumaczeń Pawła Pollaka - czytałam tylko "Karambol" Nessera i przekład wspominam bardzo pozytywnie.
Nie zwróciłam nawet uwagi na brak możliwości komentowania, zawsze można napisać maila :)
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że zawsze można wyrazić swoje zdanie.
Co do tłumaczeń, to na pewno ciężka praca, która nie jest doceniaia, tłumacz zawsze jest tylko "dodatkiem", a moim zdaniem jednak sam ma duże zasługi, dzięki nim czytamy w języku polskim.
Zgadzam się, że niektóre tłumaczenia wołają o pomstę do nieba z powodu kaleczenia języka polskiego, tak jak napisałaś :)jakby tłumaczyli przez komputerowy translator "kali chcieć jeść", na szczęście już dawno takiego tłumaczenia nie miałam w rękach :)
Pozdrawiam ciepło Lirael :)
Zaciekawiłaś mnie tą książką. Będę musiała ją jakoś przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńMnie jakoś zawsze odpychała okładka, dlatego nigdy nie wzięłam tej książki do ręki. A tu widzę, że w środku bardzo interesujące rzeczy są :) Jak widać po raz kolejny sprawdza się stara prawda by nie oceniać książek po okładkach :) Twoja recenzja jest bardzo interesująca więc mam nadzieję, że uda mi się przeycztać tą książkę :)
OdpowiedzUsuńŚciskam!
Lina