środa, 6 stycznia 2010

Żałujesz, że to już koniec...


"Zamek z piasku, który runął"
Stieg Larsson
stron: oszałamiających 500
normalnych 284
razem: 784
Wydawnictwo: Czarna Owca

Trzecia i ostatnia część trylogii Millenium. Żal się z nią rozstawać, naprawdę. Zaczyna się w miejscu, w którym kończy się "Dziewczyna, która igrała z ogniem", czyli kiedy to moja ulubienica Lisbeth Salander zostaje pogrzebana żywcem z trzema ranami postrzałowymi...I chyba nie zabiorę nikomu przyjemności czytania kiedy napiszę, że z tego grobu się wydostaje. Swoją drogą zastanawiałam się czy to możliwe, odkopać się nawet z płytkiego grobu w dodatku z trzema kulami mając do tego tylko papierośnicę jako łopatkę. Ale nie bądźmy drobiazgowi. Możliwe, niemożliwe - stało się. Po raz kolejny Larsson brawurowo połączył powieść kryminalną z sensacją, dodając szczypty erotyzmu, romantyzmu i życia, i te dziennikarskie smaczki - ach! Wyszło niebanalnie. Dalsze perypetie Lisbeth i "Pieprzonego Kall'a Blomkvist'a" to klasa sama w sobie. Dalej rozwiązują istnienie Säpo - tajnej policji, która chroni gangstera z czasów zimnej wojny - Aleksandra Zalachenkę. W jaki sposób powiązana jest z nim Lisbeth przekonajcie się sami, bo ja czytając kiedyś artykuł o trylogii Millenium natknęłam się na wyjaśnienia przed czytaniem, to nie było fajne - zapewniam, zabrało tą nutkę zaskoczenia! Ofiarą skorumpowanego systemu jest Lisbeth, krok po kroku dowiadujemy się o faktach z jej przeszłości, które wyjaśniają wiele, przykre jest to, że spisek kilku wysoko postawionych ludzi może w taki sposób wpłynąć na czyjeś życie...Ale, ale Lisbeth napędzana siłą z torpedy wychodzi z tej opresji obronną ręką. To w dużej mierze kryminał polityczny, dlatego czasami wiało mi nudą, te wszystkie powiązania, opisy, kto jest nad kim itd, było trochę męczące w porównaniu z lekkością, która towarzyszyła poprzednim dwóm tomom, jednak to thiller z najwyższej półki, który jest ukoronowaniem całej trylogii. Zakończenie dobre, nawet bardzo dobre, ale i tak jestem szalenie ciekawa co Larsson planował w czwartej części...Zazdroszczę Larssonowi tej przemyślanej fabuły, która raz za razem Cię zaskakuję, mam wrażenie, że gdyby Stieg wybrał jakiś nudny temat, potrafiłby to napisać w taki sposób, że nie można byłoby się oderwać, wciąga i nie masz już wyjścia - czytasz do ostatniej kartki. A za postać Lisbeth ma u mnie mistrzostwo - w końcu postać kobieca,która jest tak nieprzewidywalna jak jej życie, która posiada tak niebywałe talenty i zdolności, że chylę czoła, i która w dodatku jest aspołeczna, a jest szalenie niebezpiecznym przeciwnikiem nawet wtedy gdy jest zamknięta w czterech ścianach. To książki dla wszystkich, bez względu na upodobania literackie. Nawet zapisałam sobie jeden cytat: "To niesłychany kop pozytywnej energii kiedy człowiek daje z siebie wszystko." I jak się z tym nie zgodzić?! Jednak przyznaję bez bicia - pierwsza część była zdecydowanie najlepsza!

Ogólna ocena: 5/6
p/s teraz daję z siebie wszystko, by jak najlepiej zaliczyć jutrzejsze kolokwium :)

3 komentarze:

  1. Taak, znając siebie przeczytam tą trylogię dopiero jak całe zamieszanie wokół niej już dawno zdąży ucichnąć. No cóż... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj ja długo się broniłam zanim sięgnęłam po pierwszą część, już męczyły mnie te bestsellery, które okazywały się wielkim rozczarowaniem, a tu niespodzianka - naprawdę warto :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak najbardziej podpisuję się pod postem. Jedna z najlepszych powieści kryminalnych jaką czytałam.
    Polecam również gorąco.

    OdpowiedzUsuń