"Rzeka szaleństwa"
Marek P. Wiśniewski
stron: 334
wydawnictwo: SOL
Wiem, tym razem okładka fascynująca, tajemnicza, mroczna...
Co mamy w środku?!
Powieść, która pozostanie w pamięci - to mogę zagwarantować każdemu. Chociaż początek nie jest wciągający to czyta się dobrze i przyjemnie, autor w doskonały sposób buduje napięcie, czytasz, pochłaniasz i czujesz tylko rosnącą ciekawość. Słowo za słowem, zdanie, za zdaniem, strona, za stroną odkrywasz przygody i tajemnice ludzkiej psychiki, osobowości.
Zaczyna się niepozornie - za 5 tysięcy złotych bohater ma ze Szczecina do Sieradza popłynąć barką i "pilnować" towaru. Podczas samego rejsu dzieją się dziwne rzeczy, próbujesz to rozwiązać, nadać wydarzeniom jakiekolwiek znaczenie, ale od razu powiem - stoisz na przegranej pozycji. Gdy dopływają do celu, spotykają kobietę i mieszkają w wyremontowanym pałacu - sytuacja się komplikuje. Nie nadążasz za tym co się dzieje. Nie dajesz wiary w wydarzenia. Otwierasz oczy ze zdziwienia. Naprawdę, dawno nie czytałam książki, która mnie tak zaskoczyła, bo zaczynało się normalnie, powieść, może trochę inna, z zupełnie innym głównym motywem - w tym przypadku podróż barką, podróż rzeką.
Za dużo zdradzić nie mogę, bo nie chcę Wam zabierać przyjemność odkrywania. A ta podróż jest intrygująca i oszałamiająca. Nie mylił się ten, kto powiedział, że podróże kształcą. Ja się tylko na koniec zapytam - CO TAK PÓŹNO PANIE WIŚNIEWSKI?! :) Doskonały debiut!
Ogólna ocena: 5,5/6
Dziękuję Ci za recenzję tej książki, ponieważ ostatnio będąc na stronie wydawnictwa SOL zastanawiałam się nad jej wyborem. Ty w tym momencie rozwiałaś moje wszelkie wątpliwości.
OdpowiedzUsuńPo opisie stwierdziłam, że to raczej nie dla mnie. Ale skoro tak zachwalasz... Niewykluczone, że przeczytam.
OdpowiedzUsuńBrzmi interesująco, to raczej sensacja, czy kryminał?
OdpowiedzUsuńNa samym początku myślałam, że jakaś nowa, nieznana mi książka Wiśniewskiego (Janusza, oczywiście), ale później już się zorientowałam... Cóź, chyba trzecia nad ranem nie sprzyja moim oczom:P Ale skoro twierdzisz, że czytając będę je miała na wieszchu i nie będę mogła uwierzyć w wydarzenia, to może jednak warto:P
OdpowiedzUsuń(Jeśli posiadałeś/aś blog szeleststron.blogspot.com w linkach uprzejmnie proszę o zmianę na coraz-blizej.blogspot.com)
Jak zawsze zaciekawiłaś swoją recenzją, Tuszko :)
OdpowiedzUsuńDobrego dnia!
No no, czuję się zachęcona. Zwłaszcza że moje rodzinne strony to te bliżej Sieradza :P
OdpowiedzUsuńGdy opis nie jest w stanie mnie zainteresować, to nawet najlepsza recenzja nie pomoże. Nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńGdy spojrzałam na okładkę pomyślałam To nie dla mnie. Jednak gdy przeczytałam opis, jestem niemalże pewna,że ona może mnie wciągnąć ;)
OdpowiedzUsuńO zaciekawiłaś mnie.:)
OdpowiedzUsuńNo, powiem ci, że zachęcająca recenzja. Obawiam się jedynie, że płynięcie barką może przynosić masę przemyśleń i mało akcji... coś jak "Stary człowiek i morze". Niemniej twoja recenzja wskazuje na coś innego, więc jeśli kiedyś, gdzieś ją zobaczę to nie będę się wahać i przeczytam.
OdpowiedzUsuńKatarina [bookowisko.blog.onet.pl]
Okładka faktycznie klimatyczna, lubię takie. A książka może być ciekawa dla spragnionych wrażeń. Jak zobaczę na półce, to przeczytam:)
OdpowiedzUsuńTo jednak nie są moje klimaty, ale nie nastawiam się źle, bo już nie raz i nie dwa okazywało się, że coś teoretycznie "nie dla mnie" okazywało się znakomite.
OdpowiedzUsuńwciągające...
OdpowiedzUsuńJa tak trochę odskoczę od tematu - czy miałabyś ochotę (i możliwość) wybrać się na spotkanie biblionetkowe niedługo po moim powrocie, czyli 18-ego września? Czy wolisz po rozpoczęciu roku akademickiego? Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńUrzekł mnie cytat w tytule... Sama dosyć często się zastanawiam, czy aby lepiej poznać i posmakować nasze życie i cały ten wspaniały świat, który nas otacza, przenika, zniewala, nie trzeba aby odrobinę odejść od zmysłów, przestać myśleć racjonalnie..? Może...
OdpowiedzUsuńPs: Odblokowałam to, co było zablokowane...
Pozdrawiam serdecznie :) :*
Hello:-)
OdpowiedzUsuńTroszke prywaty tutaj odstawie: pozdrawiam serdecznie z Rumunii, Transylwanii :-)
Okolo srody bede w Krakowie (wyruszamy dzis do Polski ale czeka nas chyba ze sto przesiadek wiec wszystko bedzie trwalo jakies trzey dni) i wtedy nadrobie blogowe zaleglosci :-)
Ciumek
Kot w butach
Recenzja bardzo zachęcająca, a książka ogromnie mnie zaintrygowała.
OdpowiedzUsuńhmmmm, ja już mam za duży stosik na szafce nocnej, ale w notesie zapiszę i przejrzę w księgarni. I pewnie zakupię :)
OdpowiedzUsuńMuszę mieć nastrój na tego typu powieści. Póki co grzecznie czekam w kolejce na Millenium S. Larsona.
OdpowiedzUsuńZazwyczaj twoje oceny są trafione więc spróbuję, bo ostatnio do powieści polskich miałam pecha.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
w radiowej Trójce od poniedziałku do czwartku o godz. 20.50 jest ta powieść czytana. Rzeczywiście interesująca. :)
OdpowiedzUsuńdopisałam do mojej "wish listy":)
OdpowiedzUsuńHej. U nas na bookowisko.blog.onet.pl pojawiła się nowa notka. Serdecznie zapraszam.
OdpowiedzUsuńKatarina
Gdzie się podziewasz Tucho?? Cichutko się tutaj porobiło... ;)
OdpowiedzUsuńWróciłam do mojego starego onetowskiego adresu i teraz można mnie znaleźć tutaj: ksiazkowa-kraina.blogspot.com
OdpowiedzUsuńRecenzja zachęca... ale ja powiem tak: może kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńDodałam Cię do linek u siebie na
http://sekrety-ksiazek.blogspot.com/