poniedziałek, 22 marca 2010

Życie i cała reszta


"Smażone zielone pomidory"

Fennie Flagg
stron: 384
wydawnictwo: Zysk i S-ka

Mam nadzieję, że wszyscy wielbiciele tej książki mnie nie zlinczują :) , ale nie jest ona dla mnie tak wspaniała jak dla większości chyba.
Zacznę od minusów, tak będzie prościej - mniej więcej do 90 strony musiałam się zastanowić o czym w ogóle jest ta książka, jak dla mnie, jest o niczym, ale przy tym mogę i dać plusa, bo czytając miałam wrażenie, że pani Threadgoode siedzi obok mnie i opowiada, plotkuje, przenosi w czasie... Kobieta pełna sprzeczności jest :). Później na szczęście jest lepiej jeśli chodzi o fabułę jak i akcję, nadal pozostaje ta aura lekkości i plotkowania, taki sielski klimat jakby cała książka składała się z ciągłego opowiadania, opowiadania i jeszcze raz opowiadania Pani Threadgoode (a mówią,że to ja dużo gadam). Słucha jej Evelyn Couch - zagubiona w świecie, w którym należy być żoną, kobietą spełnioną, seksowną, przenosi się w czasie podobnie jak ja i słucha historii życia w Alabamie, odwiedza kawiarnię Whistle Stop i odkrywa życie na nowo,a nawet buduje je na nowo. Poznaje Idgie, Ruth, Kikutka i innych bohaterów. Idgie - lubię ją! Mam słabość do kobiet z krwi i kości, które nie udają kruchej istotki, ale wiedzą czego chcą i po to sięgają. Jej mądrość życiowa, jej podejście do życia, jej humor, jej miłość do bliskich, troska - niewątpliwe atuty. Wzruszyła mnie kiedy pokazała Kikutkowi, któremy zresztą sama wymyśliła to przezwisko ( chłopiec nie ma ręki), pieska z trzema łapkami, który bawił się, skakał, merdał ogonem i spytała Kikutka: czy widział, aby ten pies był smutny i nieszczęśliwy... mówiąc, że nie chce więcej słyszeć, że Kikutek nie jest w stanie czegoś zrobić. Trafiła prosto w moje serce! Ogółem rzecz biorąc - ciepła powieść, pełna anegdotek. Opowieść o przyjaźni, miłości, zbrodni. Z klimatem. Tylko początek bym wyrzuciła :)

p/s Wiem, że niektórych irytowała rubryka "Tygodnik Dot Weems", ale mi się podobała i to bardzo:
"Mężczyźni. Źle z nimi, ale bez nich jeszcze gorzej. "
"Czy ktoś zna dobrą niańkę dla męża?"
"Pewnie wszyscy już wiedzą, że wczoraj ten głupek, mój mąż, spalił nasz garaż."
"Czy istnieje coś gorszego od chorego mężczyzny?"

Ogólna ocena: 4/6

Tak o to skończyła się moja przygoda z wyzwaniem: "amerykańskie południe w literaturze". Przeczytałam:
"Boskie sekrety siostrzanego stowarzyszenia Ya-Ya",
"Kiedy umiera lato",
"Smażone zielone pomidory",
ale nie jest to na pewno koniec lektur z listy, bo koniecznie chcę jeszcze przeczytać "Księcia przypływów" oraz "Umiłowaną".

p/s 2 Powinnam pisać pracę licencjacką, a nie na blogu siedzieć! Postanowiłam, że do połowy kwietnia ją skończę :)

12 komentarzy:

  1. To ja teraz jeszcze polecam Ci film ;). Jest równie ciepły, a Idgie została świetnie zagrana :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A mi się ta książka baardzo podobała. Podkreślić należy, że czytałam ją w okresie kiedy "ciepła" literatura była mi bardzo potrzebna jako odskocznia od życia. I taką rolę spełniła fenomenalnie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja jestem fanem Fannie Flagg. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. dawno temu mi się bardzo podobała, teraz musiałabym ją od nowa przeczytać, jednak bardziej mnie ciekawi to co teraz czytasz... już się nie mogę doczekać opinii:) pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgodzę się z Tobą! Mnie równiez ta książka nie powaliła, a co więcej wręcz rozczarowała :(
    I podobnie jka tobie podobała mi się lokalna kolumna :)
    film za to widziałam juz kilka razy i bardzo mi się podobał :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam Fannie Flagg, nie tylko za tę książkę, za wszystkie jej książki, ale w zgodzie z twoją opinią przyznaję, że nie tyle za dar pisarski, co za tę niesamowicie lekką atmosferę, przy jednoczesnym opisywaniu spraw trudnych. Pod tym względem, Fannie ma prawdziwy dar. Głównym powodem, dla którego uwielbiam jej prozę, poza przepisami kulinarnymi oczywiście [lol] jest sceneria. Alabama itp itd. Gdybym miała kiedyś wyjechać do USA, właśnie tam pragnęłabym zamieszkać. Kocham ten stan. Kocham tych ludzi, tę sielskość, małomiasteczkowość, ploteczki, robótki ręczne i smażone zielone pomidory. Jadłaś? W książce jest przepis, paluszki lizać :)

    pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Quaffery - to była pierwsza książka Flagg, którą czytałam, na pewno sięgnę jeszcze po "Dogonić tęczę", a może polecasz coś szczególnie?

    Kaś - czytam,czytam, na razie jestem zachwycona!

    Zaczytana - witaj w klubie w takim razie, chociaż mnie nie rozczarowała, po prostu nie powaliła na kolana.

    Anhelli - ja też uwielbiam czytać o jedzeniu więc przepisy kulinarne były dla mnie dodatkowym plusem. Przyznaję bez bicia - Alabamę od dawna uwielbiam, czaruje mnie i czaruje, mam nadzieję, że kiedyś tam pojadę :) Smażonych zielonych pomidorów nie jadłam, za to mam ogromną ochotę, jak zjem - dam znać!

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wg mnie ta książka jest jedną z lepszych tej autorki. Ale ogólnie lubię Flagg.
    Poza tym masz śliczne zdjęcie w profilu:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobry wieczór! A ja niestety nie czytałam akurat tego tytułu, ale za to miałam przyjemność spotkać się z książką - "Dogonić tęczę". Bardzo mi się podobała :)
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ksiazki nie czytalam ale widzialam film i bardzo mi sie podobal. Mial klimat!

    OdpowiedzUsuń
  11. Polecam również inne pozycje tej autorki, mi się np. bardzo podobała 'Nie mogę się doczekać kiedy wreszcie pójdę do nieba' albo 'Dogonić tęczę' :).

    OdpowiedzUsuń
  12. Naprawdę "Tygodnik Dot Weems" kogoś irytował? Dla mnie to przemiły dodatek do całej powieści, teksty o mężu nie do przebicia :)

    OdpowiedzUsuń